Okej. Miała być kontynuacja Próby ognia, ale w trakcie pisania laptop przeszedł mnóstwo aktualizacji i nowy system, i akurat ten plik (sic!) zapomniałam przepakować na USB. I tym sposobem nie mam jednego z najlepszych kawałków, jakie kiedykolwiek napisałam. Tak, zdarzają mi się takie. Dlatego żeby nie było pusto, wklejam tu kawałek, który napisałam dawno temu, a który wcale taki dobry nie jest. Ale potraktujcie go ulgowo, proszę.
001. Próba ognia [Grudzień]
To był najzimniejszy
grudzień jaki ludzie pamiętali. Śnieg sypał regularnie, odśnieżarki też
jeździły regularnie, karetki tak samo. Starsi ludzie zaszyli się w domach i
ledwie ich było widać, dziękowali gorąco za wynalezienie zakupów na dowóz i
wygrzewali się w ciepłych mieszkaniach. Warto nadmienić, że sprzedarz
elektrycznych grzejników, termoforów i maści rozgrzewających drastycznie
wzrosła. Stara to prawda, że jedni dorabiają się na krzywdzie drugich. Szare
chmury kłębiły się na nieboskłonie i prawie nie zmieniały barwy tak nocą, jak
dniem. Zamknęli kino, jakąś małą galerię i kilka ulic, ale poza tym miasto żyło
starym rytmem, zakłócanym tylko plotkami o końcu świata.
000. Czyli jak zacząć i od początku narobić sobie wstydu.
Ech, początki zawsze są trudne. Najlepiej, żeby ich nie
było, albo przynajmniej dobrze byłoby wiedzieć, jak je stworzyć. Spróbujmy
zacząć od wyjaśnienia;
Co będzie?
Wszystko.
Muszę mieć miejsce, w którym będzie bałagan, żeby mi się
łatwiej myślało, i dlatego witajcie na Wind of the Sea.
Zdecydowanie zachęcam do głośnego wyrażania opinii na
temat mojej pisaniny – liczę na konstruktywną krytykę. Nadmienię tylko, że nie
należę do najbardziej słownych ludzi na świecie, więc przewiduję spore przerwy
między jednym postem, a kolejnym.
Najlepiej czuję się w fandomie One Piece, ale
postanowiłam przełamać tę barierę i spróbuję sił w innych fandomach, a myślę,
że z czasem tak popłynę, że spróbuję stworzyć coś całkowicie mojego.
Dziękuję. Dobranoc.
Uchylam kornetu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)
© Agata dla WioskaSzablonów